A Ty?
Co masz na talerzu ?
Zacznę od definicji.
Weganizm – styl życia, którego jedną z cech jest stosowanie diety wegańskiej, czyli rezygnacja ze spożywania produktów zwierzęcych. Weganie dążą jednak do wyeliminowania produktów pochodzenia zwierzęcego nie tylko z diety, ale również ze wszystkich innych aspektów życia.
Weganie rezygnują ze spożywania nie tylko mięsa, ale także produktów, których wytwarzanie wiąże się z eksploatacją zwierząt, takich jak: nabiał (w tym jajka) oraz (zazwyczaj) miód. Weganie nie stosują kosmetyków i nie kupują ubrań powstałych z odzwierzęcych surowców (skóry, futra, wełna, jedwab), nie biorą udziału w rozrywkach, w których wykorzystuje się zwierzęta (polowania, zoo, rodeo, cyrk). Bojkotują także wszelkie produkty testowane na zwierzętach. Zawieszenie przestrzegania tych zasad dopuszczają tylko jeśli byłoby to niezbędne do przetrwania.
a teraz kiedy już wiecie co to jest, opowiem Wam trochę o tym jak stałam się wegetarianką a teraz staram się być weganką. jakoś nigdy nie przepadałam za mięsem, w zasadzie jadłam tylko kurczaki i indyki. nie jadłam wędlin itp. Więc przestanie jeść dla mnie mięsa to był pikuś, gorzej było z nabiałem... nabiał tzn głównie mleko i jogurty to był mój podstawowy składnik diety. dzień zaczynałam codziennie od płatków z mlekiem a na drugie śniadanie bądź kolacje zawsze jogurt. jestem weganką od jakiegoś pół roku, wiem że dopiero zaczynam ale czuję już teraz że to była baaardzo dobra decyzja w moim życiu. Zaczęło się od mojego wyjazdu na Maltę. Pojechałam tam do mojej przyjaciółki Gosi, która jest wegetarianką od kilkunastu lat. i jako, że mieszkałam u niej miałam całkowity zakaz na jedzenie mięsa i tak jak pisałam wcześniej i tak jadłam go mało, więc nie sprawiło mi to najmniejszego problemu. po powrocie do Polski, nadal nie jadłam mięsa i teraz zabrzmi to źle, ale na początku nie jadłam mięsa bez żadnych przekonań itd, porostu fajnie się czułam, mój organizm się bardzo oczyścił. póżniej w moim życiu zaszło dużo zmian, a mianowicie wykryli mi chorą tarczycę. jednakżeby było śmieszniej okazało się, że jestem chora od jakiś 15lat, tylko nikt mi tego nie wykrył wcześniej, co miało/ma poważne skutki do tej pory i do końca życia. niestety zaatakowało mi stawy i spowodowało dużo innych komplikacji. jednym słowem duże spustoszenie w moim organizmie (kiedyś i o tym zrobię wpis ). moje stawy odmówiły posłuszeństwa,czułam się jakbym miała 90lat,nie mogłam wstać z łóżka itd. oczywiście zaczęłam się leczyć u różnych lekarzy/specjalistów endokrynologów, reumatologów, dostałam sterydy, hormony- w końskich dawkach, jednak każdy lekarz powiedział, że po takim spustoszeniu w moim ciele szybko nie wrócę do normy,może to zająć 5lat, może dłużej. Dlatego postanowiłam sobie pomóc, kiedyś koleżanka wspomniała mi o zielarce/szamance i nigdy nie wierzyłam w coś takiego.śmieszne to dla mnie było. jednak to był już taki etap mojego życia, że było mi wszystko jedno kto, byle by mi pomógł, więc poszłam do zielarki. Dostałam zioła, różne zalecenia odnośnie mojego stylu życia w tym diety. Pani zielarka zasugerowała żebym nadal nie jadła mięsa, bo źle wpływa na moje stawy itd i do tego żebym przestała jeść nabiał. pierw to wyśmiałam, a później stwierdziłam że skoro może mi to pomóc to czemu nie... i tak też zrobiłam, przestałam jeść nabiał, mięso,ryby, pszenicę. I wiece co? w chwili obecnej mogę wstać z łóżka!!! palce u rąk, które wcześniej sztywniały mi i nie byłam wstanie złapać czajnika z wodą mniej sztywnieją.jest dużo lepiej ;) więc tak sobie nie jadłam z tego powodu tych rzeczy, czułam się coraz lepiej, coraz bardziej oczyszczona (a nawet schudłam 2kg, mimo że mam leki po których już przytyłam 20kg i 2kg to przy tym kropla w morzu, to bez ćwiczeń waga zeszła, mam nadzieje, że spadnie jeszcze, bo nadal mam całkowity zakaz ćwiczeń). po jakimś czasie nie jedzenia mięsa i tych wszystkich produktów uświadomiłam sobie że fajniej mi sama ze sobą że nie jem zwierzaczków. na początku miałam tylko czysto zdrowotne podejście, a teraz ciesze się i ze względu na to że nie pomagam zabijać innych żyjących istot. i tak to się potoczyło, że do dziś nie jem i nie zamierzam i jest mi z tym bardzo dobrze!!! i da się!
Jeśli macie jakieś pytania odnośnie mojej diety, dlaczego nabiał nam szkodzi, czy co teraz jem lub jakie kolwiek inne śmiało piszcie. a jeśli też jesteście vegan to piszcie i dzielcie się ze mną przepisami!
Miłego wieczorka Go Vegan!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz