sobota, 24 stycznia 2015

moje kosmetyki do makijażu revlon,catrice,paese,inglot,rimel,essence,revolution,biochemia urody

Dzisiaj opowiem trochę o moim make up tzn czym się maluję.
Mam dziś wolny dzień, więc szykuje się długi wpis ;)
W zasadzie pokażę moich ulubieńców. Jak będziecie chciały, to dajcie znać żebym rozwinęła temat. Wtedy opowiem o każdym kosmetyku troszkę dłuższą recenzję, pokażę Wam jak wyglądają na skórze itd;) oj, trochę się tego uzbierało...

P.S sorki, że niektóre kosmetyki takie brudaski, wiecie trochę się osypują cienie, pudry i się brudzi , a że fotki robiłam na szybko, to tak wyszło :P
a Wy czym się malujecie?



ojoj jak późno się zrobiło... na dziś kończę. mam nadzieję, że mi wybaczycie, dzisiaj opiszę tylko połowę kosmetyków, bo wieczorem mamy gości. Będziemy pić piwko, jeść pizze(vegan!!!bez sera i mięcha! tak, mam taką cudowną pizze w Warszawie.) będziemy też grać w gry planszowe np. W grę o Tron. UWIELBIAM serial, książkę, grę i wszystko co z tym związane!! A Wy lubicie grę o tron?
Miłego wieczoru ;)




Revlon Colorstay, podkład do cery tłustej i mieszanej, 30ml
Jeśli chodzi o mnie, to był mój ulubiony podkład przez jakieś 3 lata, używałam go codziennie bez zdradzania z innymi(prócz lata, wtedy nie używam wcale podkładu), był dla mnie idealny, bo faktycznie matowi długo, fajnie się stapiał ze skóra. Aczkolwiek od jakiś 2miesięcy przestał działać,nie wiem czy moja skóra się uodporniła na niego, czy za bardzo wysuszył mi skórę(pamiętajcie, że matujące kosmetyki wysuszają skórę). Tak , czy siak skóra zaczęła mi się strasznie łuszczyć i świecić. Więc wymieniłam go na Catrice, All Matt Plus -Długotrwały podkład matujący do twarzy o nim trochę tutaj http://kolorowaaaablogg.blogspot.com/2015/01/styczniowe-upy.html . Używam go od około 2tyg i jak na razie jest dla mnie suuuper! Matuję na wiele godzin, skóra się nie błyszczy, nie wysusza, stapia się idealnie ze skórą i jak dla mnie idealnie się nakłada. BAArdzooo go polecam! Naturalne odcienie,podkład All Matt Plus - Shine Control Make Up działa jak druga skóra. Niechciany połysk jest pod kontrolą, cera jest zmatowiona, a skóra odpowiednio nawilżona. Jednocześnie podkład z formułą beztłuszczową zapewnia długotrwały makijaż, który tuszuje drobne niedoskonałości skóry. Odbijające światło pigmenty zapewniają jedwabiście matowe wykończenie i idealnie świeży wygląd. Testowany dermatologicznie.

 Pędzel do nakładania podkładu Hakuro nr H18- no cóż, u mnie się absolutnie nie sprawdził... Nie umiem kompletnie nałożyć nim podkładu, już wolę robić to ręką... Zostawia mi smugi. Aczkolwiek fajny do nakładania korektora np pod oczy lub do nakładania bazy na oczy.
Za to gąbeczkę do nakładania podkładu pokochałam. Gąbka Do Nakładania Makijażu Beauty Blender - Golden Rose (lekko zwilżonym beauty blenderem nakłada się super podkład, cera wygląda bardzo promiennie i naturalnie, jedyny minus to zużycie podkładu, zamiast 2pomepek idą 4 :( przynajmniej u mnie ) polecam.


UUU tu się tego nazbierało...pudry, to temat szeroki, kiedyś go bardziej rozwinę.

Długi czas(ok3lata) używałam pudru bambusowego z biochemii urody. Fajne jest w tej firmie to, że zamawiając kosmetyk przychodzi do nas w "częściach" co jest bardzo śmieszne. Np ja zamawiam zawsze z jedwabiem, więc przychodzi puder bambusowy w opakowaniu plus proszek do dosypania samodzielnie- jak mały chemik :D Sam puder starczał mi na ponad rok, opakowanie ok 18zł, noże i mniej(już nie pamiętam). Puder nie ma koloru, matuje na ok6-8h, jest bardzo naturalny. Jedyny jego minus to aplikacja, wkurzało mnie trochę to pudełko, niby tam jest takie "sitko" ale jakoś zawsze za dużo mi go wylatywało. Po tak długim czasie moja skóra się przyzwyczaiła i zmieniłam na innej formy puder.

Miałam już trochę dość aplikacji pudrów sypanych więc wymieniłam na kompaktowy. Kolejnym był puder Rimmel, Stay Matte, Pressed Powder.  Puder ten na początku podbił moje serce (kupiłam go w lato,a wtedy jak pisałam nie używam podkładów) Wybrałam chyba za ciemny kolor, bo dawał mi lekki efekt maski, trochę taki ciężki efekt.Co miało plusy i minusy, bo starczyło mi to bez podkładu, aczkolwiek efekt matu nie trzymał mi się jakoś bardzo długo... tak więc  bardziej bym go poleciła osobą, które chcą mieć troszkę mocniejszy makijaż na lato bez używania podkładu, bo dobrze kryje.
W między czasie używania Rimmel'a kupiłam puder Inglot matujący(też w kompakcie) z niego byłam zadowolona bardziej. Matowił na dłużej, nie wysuszał skóry i miał bardziej transparentny kolor. Jednak jak pisałam wcześniej, ok 2 miesiące temu moja skóra zaczeła się strasznie świecić i wysuszać. Wydaje mi się, że to była wina podkładu, ale postanowiłam kupić też nowy puder, żeby skóra odpoczęła. Wiecie, czasem trzeba coś zmienić, żeby się nie uodpornić/przyzwyczaić. Moim ostatnim zakupem był puder, który poleciła mi koleżanka, a mianowicie puder
Puder PAESE SYPKI RYŻOWY- Puder absorbuje nadmiar sebum. onim trochę tutaj - http://kolorowaaaablogg.blogspot.com/2015/01/new.html . W nim była miłość od pierwszego użycia! zakochałam się w jego pudełku i dozowniku "białego proszku" dokładnie tyle ile chcę wylatuje pudru.A na dodatek matuję na wiele godzin!!! a cena jego jest  bardzo dobra ok 20-30zł.
tego pudru nie polecam nikomu- jest niby transparentny a mega zabiela skórę, ale z takim efektem maski. do tego nie matowi wcale, a wręcz mam wrażenie że świece się od niego jeszcze bardziej. Ale czego można się spodziewać za cene ok 10zł

 
Teraz trochę o różach. Klasyk to róż od Bourjois,ja miałam odcień nr 17 i chyba trochę był dla mnie za jasny, z tym się trochę oszukałam, bo zamawiałam go przez internet. Dawał mi na buzi taki lekki zdrowy kolorek. Ja na co dzień lubię mieć nieco mocniej zarysowane kości policzkowe. Starczył mina około rok i z pewnością kupiła bym go drugi raz, tylko w innym odcieniu.a to taki opis producenta, z którym się zgodzę.
Małe, okrągłe opakowanie zawiera pięknie pachnący pojedynczy róż o delikatnej, jedwabistej konsystencji. Jest trwały, ekonomiczny i bardzo łatwo się nakłada, nie zostawiając smug. Może być używany na sucho i na mokro.
Staje się wtedy wielofunkcyjnym preparatem, który można stosować:
- na policzki, jako róż (na sucho),
- na powieki, jako cień (na sucho) oraz eyeliner (na mokro),
- na usta, jako pomadkę (na mokro).
Aplikowany na sucho daje delikatny makijaż, natomiast aplikowany na mokro daje makijaż wyraźny, lśniący i ultra-trwały.

Róż astor składa się z 3 odcieni, mi najbardziej pasował ten najjaśniejszy(jak widać na fotce), trzymał się dość długo, opakowanie też starczyło mi na niecały rok, choć nie używałam go codziennie, ale był dość taki ok 15zł. Jednak to też nie moja gama kolorystyczna i szukałam czegoś innego. Trafiłam wtedy na zestaw 2w1 od Manhattan róż plus cień ok 5zł zamówiony na kosmetyki z ameryki ( ja używam jako róż, mój idealny kolor,aczkolwiek aplikacja trochę mnie wkurza, jednak utrzymuje się parę ładnych godzin). A ostatnio mam coś fazę na bronzer, nie wiem co mi się stało, ale fajnie podkreśla kości policzkowe. Te dziwne kulki odsypane w pudełeczku(ukradłam trochę mamie jak byłam u niej ostatnio) to kulki brązujące do Avonu, o tym chyba nie muszę pisać bo to klasyka. Można nimi fajnie wymodelować buzie, trochę pod kościami na policzkach, trochę na skroniach i od razu nasza buzia jest optycznie chudsza ;)

Róż do policzków nakładam skośnym pędzlem z essence, był tani a służy mi już jakieś 2 lata i dobrze się sprawdza.

 
ten wynalazek z kolej to rozświetlasz do policzków High Lights, jednak dla mnie jest nie trafiony. nie dość, że aplikuje się go pędzelkiem(takim jak lakier do paznokci)ja go nakładałam pierw na nadgarstek i przenosiłam delikatnie palcami na górę kości policzkowej( jakby pod okiem). Ale ciężko się go aplikuje, do tego jak dla mnie jest zbyt brokatowy, jak bym sobie rozproszyła cień mocno na pigmentowany pod oko.Do tego jeszcze szybko się ścierał. Ale za to kosztował jakieś 9zł

Jeśli chodzi o brwi (których ja nie mam!! nikt mi nie wierzy, ale nie mam brwi. Jestem blondynką,farbowaną. Więc i moje brwi są blond, do tego mam zaledwie kilka włosów.) fakt robię hennę, ale te cienie?nie wiem nawet jak to nazwać, ale tym zestawem od Essence najlepiej rysuje mi się brwi!! Kupiłam go rok temu, używam codziennie a widzicie ile jeszcze mam. Jasny kolor jest dla mnie za jasny, ale ten ciemny idealny. Używałam już nie jednej kredki, cienia i wynalazku do brwi. Ale ten sprawdził mi się najlepiej. Na brwiach trzyma mi się cały dzień-jeśli się nie drapie itd, bo wtedy niestety szybko się ściera, ale co też jest fajne, że jak się rozmaże, to aż tak tego nie widać, bo jakoś bardzo nie barwi skóry. Ja osobiście nie mam nawet pędzelka do malowania brwi, zrobiłam go sama. Jakiś stary pędzelek obcięłam na skos i tak mi już służy od wielu lat :P a dużym plusem też jest cena ok 10zł

korektory. moja cera nie wymaga szczególnie korektora, dlatego zazwyczaj ich nie kupuję. W swojej kosmetyce posiadam dokładnie te 3. Jeden mój fawory dobry na wszystko jest od Lumene, przeznaczony jest on do redukowania czerwonych zabarwień i na to też go stosuję. Czasem mam czerwony nos i policzki, wtedy nakładam ten korektor na podkład i idealnie wszystko przykrywa. Potrafiłam go używać bez makijażu jakiego kol wiek, nakładać go tylko punktowo na zaczerwienienia i sprawdzał się idealnie. Tuszował zaczerwienienie a przy tym idealnie stapiał się ze skóra. Z tego co wiem jest tylko jeden kolor dostępny i faktycznie jest dobry dla wszystkich. Mój ideał. i tak jak pisałam , że mało kiedy używam korektora, to, to małe cudeńko zawsze mam w kosmetyce. jedyny minus to cena 30zł, mi starcza na jakieś pół roku, a używam sporadycznie. Ale na prawdę warto!!  Kolejny korektor Virtual tuszuje niedoskonałości, zaczerwienienia i nawet cienie pod oczami, według producenta. Jednak u mnie nie sprawdza się wcale. cena była mała ok 5zł z allegro, aczkolwiek nawet tyle nie był wart. roluje się, nie stapia się ze skórą i nawet nie przykrywa niedoskonałości. Ostatni to korektor essence, koszt ok 10zł, starczył mi na jakieś 3miesiące używając sporadycznie pod oczy. Zakrywał cienie pod oczami, aczkolwiek się ścierał. Kupiła bym go kolejny raz, ale jest mało wydajny. Plusem jest jeszcze opakowanie i aplikacja

Bo w oczach tkwi siła duszy // Każdy ma taki świat, jaki widzą jego oczy.
oczy-jedyna część mnie,którą uwielbiam ;)
baza pod cienie-i
ngrid ok 5zł fajnie się nakłada, kremowa cielista konsystencja, w miarę utrzymuje cień na cały dzień, aczkolwiek nigdy nie używałam innej bazy. myślę, że za taką cenę daje radę.
Cień podwójny Manhattan- był tani i to plus, ale nie podpasywał mi, słabo na pigmentowany, mało widoczny na powiece i szybko się ściera.
cień Essence-jak zawsze ta firma nie zawiodła mnie. tanie a dobre. kosztował ok 8zł, już nie pamiętam, kupiony na allegro ok rok temu. dobrze się trzyma i jest ładnie na pigmentowany. 
cień Inglot- o nim chyba nie muszę pisać, klasyk,idealny cień. Jedyny minus firmy inglot to cena. 
cień Estēe Lauder- jest to dość droga firma, ja ten cień akurat dostałam, ale nieśmiało napiszę, że używałam lepszych. owszem dobrze się trzyma, fajnie aplikuje, ale jest mało na pigmentowany.
 na koniec perełka- paletka Makeup Revolution zawiera w sobie 12 odcieni. Ma ona neutralne kolory pasujące prawie do każdego typu urody. Zawiera w sobie matowe jak i połyskujące cienie. I wielkim zaskoczeniem była dla mnie pigmentacja i trwałość. nie osypują się i nie ścierają. trzymają się spokojnie cały dzień.
Jeśli ktoś chce sobie kupić dość dobrą paletkę, za niewielkie pieniądze( ja mam swoją z kosmetyki z ameryki za 19zł) to na prawdę polecam, porównywalna do dobrych, drogich i znanych palet.
eyeliner golden rose w kolorach metalicznych. Ma świetny kolor, nie ściera się,przynajmniej z samego oka, aczkolwiek nie lubię nim robić kresek wychodzących poza powiekę. Ponieważ wtedy łatwo się ściera Ale jego intensywne metaliczne kolory są przecudne!
Moim idolem jeśli chodzi o eyeliner jest bez wątpienia
Wibo z rossmanna.idealny jak dla mnie, idealnie czarny, nie ściera się, mogę w nim spać, oczy mogą łzawić( co często mi się zdarza przy wietrze o tej porze roku) a on nic... nie ściera się w ogóle, a kosztuje 7zł.

Jako kredkę na dolną linię wodną używam cienia z chanel , ale to klasyka o której pisać nie muszę...

usta... tutaj się muszę pochwalić. nigdy w swoim życiu nie lubiłam malować ust. Zaczynając od tego ,że nie lubię samego uczucia szminki na ustach kończąc na tym, że nigdy nie podobały mi się moje usta z kolorem. Jednak rok temu koleżanka poleciła mi matowy błyszczyk firmy essence stey matt. od razu przypadł mi do gustu, wiem że ma mocny kolor, ale stwierdziłam, że albo kolor albo nic. Oczywiście z czasem poszłam w beże jak już przekonałam się do noszenia czegoś na ustach. Teraz trochę o błyszczyku, daje matowy kolor, koszt ok 10zł a na ustach trzyma się ok 5-6h bez poprawek z jedzeniem i piciem. Minus taki, że w swojej gamie ma tylko 4 kolory. Kolejny to błyszczyk manhattan- ma fajny kolor taki nudziak, z tego co wiem ciężko go dostać, ja kupowałam na kosmetyki z ameryki. też za jakieś grosze. trzyma się podobnie do essence. Absolutny mój ulubieniec to Vision Lipstick - trwała pomadka do ust nr125- Golden Rose 9zł (trzymała mi się ok 7h jak nie dłużej :D bez poprawek a w między czasie jadłam i piłam). Pokochałam ją od 1 użycia i teraz jest ze mną prawie codziennie. Na pewno z czasem dokupię więcej kolorów. Musicie tylko pamiętać,że osoby mające suche usta nie powinny używać matowych pomadek, bo strasznie wysuszają usta i słabo to wygląda... a Wy jakie macie ulubione pomadki/szminki ??


a tu trochę nawilżenia, Bourjois - serum na noc(nie wiem jak to nazwać), meeega nawilża, zawsze jak smaruję tym usta gdy kładę się spać rano budzę się z niesamowicie miękkimi ustami, jak aksamit ;) kolejny to balsam z Avon, też oki nawilża, ale do poprzednika się nie umywa :P



jeżeli chodzi o tusz do rzęs, o tym robiłam osobny wpis, zapraszam 








outfit na wieczór/ sukienka- atmosphere allegro/ kurtka-cropp town/ naszyjnik-allegro

a tak się leniliśmy,leżeliśmy i pisaliśmy cały dzień z Czopim ;)
a Wam jak minęła sobota?

P.S koniec z końców, dzisiaj jest wtorek, trochę się przeliczyłam czasowo z tym postem:P

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 *Kolorowaaaa*

Designed By Blokotek